8 marca 2009

"Pożegnanie z matką"

POŻEGNANIE Z MATKĄ ( z t. Otwieranie świtu)

1

Za kępą łoziny stara pochylona kapliczka.
Matka idzie gościńcem po nagły skurcz serca,
wsłuchana w szept litanii.
Na progu zimy w zdrowy, mocny sen zapada,
zapomina o spotkaniu z wnuczką,
której oczekiwała.
Odchodzi odgrodzona parawanem wspomnień,
pozostawia album rodzinnych pamiątek
i zasuszone polne rumianki.

Zegar umilkł.
Od rzeki dzieciństwa idzie zawieja i zasypuje
filary zerwanego mostu.
Gęsty śnieg tworzy kurhany wysokie ponad zielone jałowce,
usypuje pojedyncze pagórki dalekich wspomnień –
bez wybaczenia
na wspominanie.

2

Ludzie niosą chorągwie.
Twarze zamodlone, skupione, chłostane wiatrem.
Pieśń płynie ponad głowami i dotyka chmur –
„Panie, przyjmij służebnicę swoją...”
Od strony brzozowego zagajnika przemyka zając
i znika za cmentarnym murem.
Asfaltową droga idą żałobnicy i śpiewają pieśni –
rozpacz budzące.

Modlitwa błagalna każe zastanowić się
nad kruchością ludzkiego bytu.
Ciężkie grudy ziemi zasypują rozdziały życia.
Ksiądz pochyla głowę i zamyka czarny mszał.
Ludzie rozchodzą się powoli,
szepczą prawie bezgłośnie urywane słowa modlitwy.
Drogą przemknął wojskowy samochód wypełniony żołnierzami
Na skraju miasteczka jęknęła zasmucona harmonia.
Po śniegu potoczyły się basy.
Bezdomny pies wyje do północy.
W oknach gasną światła.
Cisza.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz